... to nazwy trzech nowych bransoletek które powstały w miniony weekend. Dwie pierwsze noszą nazwę od nazwy biconów z czeskiego kryształu, a ostatnia tak fajnie błyszczy, że tak mi się jakoś skojarzyła z diamentami. Diamentową robiłam już wcześniej i już wtedy tak ją nazwałam, tyle tylko, że od razu się komuś spodobała i szybko zmieniła właściciela, i nie miałam okazji zbyt długo się nią nacieszyć.
Teraz bransoletka Champagne komuś przypadła do gustu, a że to moja ulubiona i często noszona, to należało szybko zamówić potrzebne materiały i zadowolić kolejną "sroczkę" lubiącą błyskotki, no i tak jakoś z rozpędu zamówiło mi się trochę więcej koraliczków, i zamiast jednej powstały od razu trzy bransoletki :-)
Tak prezentują się razem
A tutaj każda z osobna
Fire Opal
Champagne
i Diamentowa
Trochę dużo tych zdjęć ale bardzo lubię je robić, nosić i oglądać :-)
Teraz chyba czas wrócić do frywolitki :-)
Pozdrawiam
bransoletki są cudowne ,podziwiam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wakacyjnie
Bicone są takimi kryształkami, które sroka zauważy od razu i biżutki z nich zrobione będzie pragnąć posiadać, więc nic dziwnego, że bransoletki znalazły szybko nowe właścicielki. Śliczne.
OdpowiedzUsuńta ostatnia naj,naj
OdpowiedzUsuńWowww!!Piękne:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń