Nareszcie jest, długo powstawał, można powiedzieć "na raty", ale nareszcie skończyłam :).
Podczas wykonywania tego pierwszego koszyka popełniłam chyba większość błędów jakie można było popełnić, ale mam to już przećwiczone i teraz powinno być już tylko lepiej, a może i nie, i pewnie jeszcze wiele razy się o tym przekonam, ale nie szkodzi bo papierowa wiklina to fajna zabawa i nie zamierzam z niej rezygnować.
Moje pierwsze spostrzeżenia to takie, że nie powinnam była zaczynać od kwadratowej formy z zaokrąglonymi narożnikami, bo później trudno mi było wykonać przykrywkę. Pierwsza zupełnie nie wyszła, i wykorzystywana jest jako podstawka pod gorące naczynia. W drugiej z kolei, zgubiła mnie niecierpliwość i zbyt szybko zdjęłam obciążenie przy klejeniu ozdobnych rureczek, dlatego jest lekko zwichrowana. Kolejny błąd to taki, że przy bejcowaniu gotowego koszyka, nie domalowałam pewnych miejsc i zamiast najpierw dopytać co i jak, no to oczywiście położyłam już jedną warstwę lakieru i tak już zostawiłam.
Koszyk ma już swoje przeznaczenie, służy jako pojemnik na ładowarki (pomysł ściągnęłam od Anzy).
Wykonałam też ozdobę decoupage metodą serwetkową, pierwszy raz samodzielnie, bo takie prace do tej pory zawsze robiłam w pracowni Sylwii. Nie dosyć że samego decoupage nie opanowałam w 100%, to jeszcze na takim nierównym podłożu, jakim jest wiklina. Trochę się obawiałam, że będę robić pokrywę trzeci raz, ale myślę, że jakoś to wygląda, w każdym razie ładowarki się już zadomowiły :) Dość gadania czas na zdjęcia
I na koniec jeszcze jedna miła i istotna dla mnie informacja, do grona moich obserwatorów dołączyły kolejne osoby, miło mi Was powitać. Bardzo się cieszę że zaszczycacie mnie swoimi odwiedzinami i pozostawiacie tak miłe komentarze. Dziękuję też za porady i linki dzięki którym mogę się doskonalić.
A to dla Was, moje krokusiki które właśnie kwitną, a w kolejce już czekają tulipany i żonkile
Pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli :))
świetna robota ;) Koszyczek wygląda bardzo ładnie! Kokardka, decoupage, wszystko super współgra...
OdpowiedzUsuńDzięki, fajnie czytać pochałę od doświadczonych w tej dziedzinie :)
UsuńPrześliczny, mój nieszczęśnik może się przy nim schować ;) a koszyk na ładowarki to zacny pomysł- któż nie zna niedoli splątanych kabli na podłodze albo za łóżkiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oj tak wiecznie się ich szuka, a nawet jeśli nie, to te wkurzające plączące się kable wreszcie zostały ujarzmione :)
Usuńkoszyczek jest śliczny, ja tam żadnych wad nie widzę, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKoszyczek jest prześliczny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ewo koszyk jest przepiękny jestem pod wrażeniem , ciekawie wykończony , bardzo zgrabny , równiutki , pięknie wyklejony serwetką...Serdeczności na nowy tydzień..
OdpowiedzUsuńsliczny!! az trudno uwierzyc, ze pierwszy, taki, naprawde dopieszczony. pozdrawiam serdecznie!!
OdpowiedzUsuńEwuniu koszyk wyszedł pierwsza klasa!! Pewnie, że zawsze mozna znaleźć jakieś "ale", przeciez to ręczna robota i kazdy nastepny bedzie doskonalszy, lecz Ty mozesz byc dumna ze swojej pracy :) koszyczkiem mozesz i musisz się chwalić na prawo i lewo :).
OdpowiedzUsuńWzięłaś się za naprawdę trudna formę, zrobić pokrywke wyplatana do prostokatnego koszyka jest bardzo trudno. Tobie wyszło to super. A ze zwichrowane leciutko rureczki? I co tego? sa tak uroczo zdecouagowane...
czekam na następna pracę :)
A jak idzie Ci kręcenie rurek?
pozdrawiam
Dzięki za miłe słowa, skoro Ty mówisz, że mogę być dumna, no to już teraz jestem, bo przecież na Twoich kursikach się uczę :)))
UsuńKręcenie rurek idzie mi coraz lepiej, ale z kolorowych gazetek to różnie bywa. Na razie ćwiczę wyplatane dna, ale co wyplotę to do kosza :(( więc póki co spróbuję jeszcze jakieś okrągłe formy, żeby nabrać wprawy, może jakiś kubek, albo koszyk :)?
Pozdrawiam
prześliczny! Aż brak mi słów!.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kosz, zdolna dziewczyna z Ciebie pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPiękny koszyczek
OdpowiedzUsuńŚwietny koszyczek! Nigdy nie powiedziałabym, że to Twój pierwszy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń