Nie wiem czy to już pora żeby startować ze śnieżynkami. Powstały w ramach uwalniania czółenek. Ale na kilku blogach już się pojawiły prace związane ze świętami, to myślę, że i ja mogę już je pokazać. Na początek tylko dwie.
Jedna to motyw który bardzo lubię robić, a druga to to wynik mojego gryzmolenia wzorów na różnych karteluszkach. Niektóre takie bazgrołki doczekały się już realizacji, a kilka czeka jeszcze w kolejce, ale to dopiero kiedy skończę tegoroczną Renulkową Wiosnę 2016, a muszę przyznać, że mam z nią sporo kłopotów, ale się zawzięłam, bo wzór jest śliczny, dlatego nie mogę odpuścić.
To rezultat tych bazgrołków
A tutaj jeden z moich ulubionych motywów
Na dziś to wszystko, a teraz wracam do serwetki, bo wymyśliłam sobie ciekawy sposób wykonania jednego z rzędów Wiosny 2016, niestety ten mój pomysł jest dosyć czasochłonny. Ciekawe czy wam się spodoba, ale pokażę dopiero po dwóch następnych rzędach, bo wtedy dopiero uwidoczni się mój zamysł.
Ale piękne, dzieło sztuki, na prawdę :)
OdpowiedzUsuńFrywolitka zawsze mnie urzeka:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!!! Uwielbiam frywolitkowe śnieżynki.
OdpowiedzUsuńprześliczne śnieżynki!
OdpowiedzUsuńteż chyba już coś zacznę supłać, bo potem czasu braknie
pozdrawiam cieplutko
Beautiful ! Inspiration can strike from many directions :-)
OdpowiedzUsuńpewnie, że pora! :-)
OdpowiedzUsuńJa tam juz po wielkich trudach wysupłałam
ale twoje cudne.... :-D
obie mi się podobają, choć nie lubię robić łuków skierowanych do wewnątrz
OdpowiedzUsuńDelikatne, śnieżne płateczki, Ewo :) Ciekawa jestem następnego wpisu!
OdpowiedzUsuńCudowne śnieżynki. Ja też powolutku je dłubię.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!!! Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńŚliczne a proste.
OdpowiedzUsuń