Dziś pokażę koszyk, który miał zdobić moją łazienkę, a został prezentem, ale od początku...
Moje pierwsze sznurkowe koszyki powstawały w okolicy świąt Wielkanocnych. Na Święta zawsze przyjeżdżają nasze dzieci, tzn. córka, synowa, syn i wnusia, no i właśnie wtedy mój syn wymyślił sobie, że byłby to fajny prezent urodzinowy dla koleżanki z pracy i poprosił czy mogłabym coś takiego dla niego zrobić zanim wrócą po świętach do domu. Specjalnie nie musiał mnie namawiać, bo i tak chciałam zrobić sobie kolejny koszyk tym razem prostokątny - do łazienki, ale przecież mój koszyk mógł trochę poczekać. Szkopuł w tym, że synowi właśnie też chodził po głowie koszyk o tym kształcie, a prostokątne dno kupiłam tylko jedno, ale przynajmniej mam teraz pretekst do poczynienia nowych sznurkowych i sklejkowych zakupów :))
Koszyk prostokąt powstał po obejrzeniu kilku różnych filmów, różnych autorów i własnych przemyśleń.
Po wykonaniu tego projektu doszłam do wniosku, że muszę poszukać lepszego, bardziej niewidocznego sposobu łączenia rzędów i przechodzenia do następnego, bo tutaj niestety wewnątrz koszyka trochę widać te przejścia między rzędami i nie do końca mnie to satysfakcjonuje.
Koszyk jest już u nowej właścicielki więc mogę go już tutaj pokazać.
cdn...
Cudny koszyk 🙂
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy taki zrobić ....
Bardzo fajny koszyk. Ja unikam pracy ze sznurkami jak mogę, bo tego nie lubię robić. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń