Translate

sobota, 20 stycznia 2018

Czy ja to kiedyś skończę...

Porwałam się chyba z motyką na księżyc, ale od tak dawna "chorowałam" na szydełkową firankę do kuchni, że w końcu się skusiłam, chociaż w szydełku nie mam wielkiej wprawy. Nieraz jak patrzę na perfekcyjne prace Doni, to myślę sobie, że nie powinnam brać się za szydełko bo nigdy nie zdołam osiągnąć takiego poziomu, ale przecież trening czyni mistrza więc cierpliwie ćwiczę, dlatego mam strasznie mało czasu na odwiedziny na Waszych blogach no i na pisanie u mnie. Na szczęście dzisiaj udało mi się nadrobić te zaległości i jestem już na bieżąco.
A teraz pokażę Wam moje "firankowe" postępy.

Tak było pierwszego stycznia br.


a tak było 16.01

Ciekawe czy mój zapał nie zgaśnie w połowie roboty i czy firanka nie wyląduje w szufladzie jak wiele innych moich prac...

Firanka powstaje z takiego kordonku

Robię szydełkiem 1,5mm.
Jest tylko jeden, ale za to ogromny problem - jak się blokuje firanki, żeby były równiutkie???
Sugestie mile widziane :))
Pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli